Bez wątpienia żaden z dziesięciu rodów panujących nie ma jednak blasku Royal Family z Wielkiej Brytanii. Choć zarówno sama rodzina królewska, dopuszczając plebejską krew, nie jest już taka "royal", a i Brytania też już nie taka wielka jak przed laty...
Tradycja sięgająca IX wieku robi jednak swoje. Podobnie jak wiele wyglądających na niedzisiejsze zasad. Następcy tronu nie mogą być katolikami ani wchodzić z nimi w związki. Nie mogą wziąć ślubu przed ukończeniem 25. roku życia. Nie mogą też przyjmować w prezencie... żywności. Z tego powodu tysiące bombonierek i czekoladek rocznie przysyłanych w prezencie Elżbiecie II jest niszczonych w obawie przed próbą otrucia.
Zwolennicy monarchii zwracają też uwagę, że w republikach z wybieranym tak czy inaczej prezydentem ludzie podświadomie tęsknią za rodziną królewską. Stąd bierze się ponoć zainteresowanie okazywane przez media i obywateli dziećmi prezydentów, premierów czy innych wysoko postawionych osób. Podkreślają, że arystokracja to "stan normalny" i nawet w republikańskich USA realna władza dzierżona jest przez kilkanaście-kilkadziesiąt rodów. Nowej arystokracji wyrosłej na gruzach starej.